Najpierw trochę historii. Bordellhärvanm, czyli afera burdelowa miała miejsce w latach siedemdziesiątych w Szwecji. Wysokiej rangi politycy mieli korzystać z usług luksusowych prostytutek. Intymne tête à tête organizować miała niejaka Doriss Hope. W 1977 roku dziennik Dagens Nyheter, ujawnił listę biznesmenów i polityków, którzy zamieszani byli w niechlubny proceder. Jednak po interwencji ówczesnych władz państwowych, gazeta musiała przeprosić wymienionego w artykule ministra sprawiedliwości i zapłacić odszkodowanie. Prasie skutecznie zamknięto usta.
Czyżby twórcy produkcji chcieli dobrać się politykom do skóry? Nic bardziej mylnego! Scenarzystka Call Girl, Marietta von Hausswolff von Baumgarten, filmową historię oparła na wspomnieniach Evy Bengtsson, nieletniej prostytutki. Jednak nazwiska filmowych bohaterów zostały tak zmienione, by nie padał nawet cień podejrzeń, a Mikael Marcimain (reżyser), nie gorzej niż szwedzki polityk, sprawnie zamiata sprawę pod dywan. Szkoda.
Od strony wizualnej Call girl osiąga niemalże poziom mistrzowski, co gwarantuje nazwisko Hoyte Van Hoytema. Zdolny Szwajcar odpowiada za zdjęcia do filmu Szpieg. Kto widział doskonały thriller z Garym Oldmanem i Colinem Firthem w rolach głównych, pewnie się ze mną zgodzi. Surowy, deszczowy skandynawski kilmat Call girl udanie przełamuje stylistyka lat siedemdziesiątych. Buty na ogromnych koturnach, spodnie dzwony z wysokim stanem, brak staników i włosy pod pachami – tak wyglądały panie, które rozpalały męską wyobraźnię w tamtych czasach. Alkohol lał się strumieniami do kryształowych kieliszków, z oddali dobiegały dźwięki Dancing Queen Abby, zaś wytworne limuzyny rozwoziły piękne damy po pobliskich hotelach, w których oczekiwali na nich mężczyźni znani z telewizji. Tymczasem niezłomny policjant tkwił w swoich małym, klaustrofobicznym biurze, paląc papieros za papierosem i szukając haka na wrażliwych na kobiece piękno oficjeli.
Obsada to kolejny atut filmu. Choć miałam nadzieję, że po świetnych debiutanckich rolach Adèle Exarchopoulos (Życie Adeli – Rozdział 1 i 2) i Marine Vacth (Młoda i piękna), tym razem to Skandynawia odkryje przed nami kolejny aktorski talent. Niestety, tak się nie stało, Sofia Karemyr (jako nieletnia call girl, Iris), gra wiarygodnie, ale tylko poprawnie. Tym razem kamera zakochała się w drugim planie. Pernilla August jako burdelmama – Dagmar Glans nie ma sobie równych. Jest dla młodych dziewczyn powierniczką i przewodnikiem po nieznanym dotąd świecie luksusu i wielkiej polityki, która jednak za brak lojalności bez wahania wymierzy siarczysty policzek. Krągłe pośladki, duży biust, nieletnie ciało – dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Nigdy nie mówi nie swoim klientom, doskonale zna ich gusta i potrzeby. Mamcia wszystko załatwi – mówi z uśmiechem.