Lot

CZY LECI Z NAMI PILOT?
Po tym filmie, wsiadając do samolotu nie będziemy się bynajmniej zastanawiać, czy leci z nami pilot, a raczej czy jest na pewno trzeźwy. Nie polecam go tuż przed podróżą samolotem osobom bojącym się latać, bo scena katastrofy, jak na filmową produkcję, jest tu bardzo realistyczna.

366343_2.1Ale od początku…Whip Whitacker (Danzel Washington) to doświadczony pilot i można by rzec, równie zaprawiony w bojach alkoholik. Do perfekcji opanował codzienne pijackie rytuały, co doskonale obrazuje pierwsza scena filmu. Whitacker wstaje rano, po nocy pełnej alkoholu, prochów i seksu u boku swojej pokładowej koleżanki, Kateriny. Nie wygląda najlepiej, a o dziewiątej ma kolejny lot. Ma jednak sprawdzony sposób na kaca-giganta: kreska z kokainy, którą podrzuca mu zaufany, ekstrawagancki dostawca i miłośnik Stonsów, Harling (John Goodman). Jednak los sprawi, że tego dnia, gdy zawiedzie technologia, jego praca będzie wymagała od niego nienagannego stanu fizycznego.
Film Zemeckisa nie jest bynajmniej kinem sensacyjnym. Jedyną sceną, która trzyma w napięciu jest tu katastrofa lotnicza. Potem film zmierza ku psychologicznej analizie. Nie będzie ona bynajmniej łatwa, bo z jednej stęrony mamy do czynienia z bohaterem narodowym (w końcu uratował prawie setkę istnień ludzkich), ale z drugiej, z pijakiem narażającym ludzkie życie, co wyraźnie potwierdziły testy toksygologoczne.
Washington gra koncertowo. Od początku sprawia wrażenie pewnego i świadomego swojego życiowego wyboru, jakim jest alkoholizm. Jak sam zresztą zaznacza podczas kłótni z kochanką, Nicole  (Kelly Reilly), zdecydował się na picie, bo sam tego chciał. I chociaż nadużywanie alkoholu przyczyniło się do rozpadu jego małżeństwa i oziębienia stosunków z synem, to prawie do końca widz jest przekonany, że kapitan Whitaker nie zrozumie swojego problemu. Pomocną dłoń wyciąga do niego Nicole, która sama niejednokrotnie próbowała wyjść z nałogu, a teraz dzielnie, z pomocą grupy wsparcia walczy z uzależnieniem od narkotyków. I chociaż romans tych dwojga jest mocno naciągnięty, to jednak scena spotkania w szpitalnej nielegalnej „palarni” jest, pod względem dialogów jedną z lepszych w filmie.
Lot zaczyna się bardzo obiecująco. Rewelacyjny Denzel Washington rozwinął skrzydła, tworząc ciekawy portret pilota-alkoholika, Zemeckis popisał się brawurową sceną spadającego samolotu, nawet nie przeszkadza wątek miłosny wpleciony gdzieś pomiędzy. Jednak im bliżej finału, mamy wrażenie, że film chyli się ku upadkowi, dokładnie tak jak kariera głównego bohatera. W moim odczuciu Zemeckis zupełnie nie popisał się zakończeniem filmu. To tak, jakby zabrakło mu odwagi na pozostawienie widza w niepewności i zaproponował niemalże hollywoodzki happy end, z moralizatorskim wydżwiękiem. A szkoda, zdecydowanie lepiej byłoby zostawić pewne kwestie bez jednoznacznych odpowiedzi.
___________________
tekst: Agnieszka
Lot (Flight)
Reżyseria: Robert Zemeckis
Obsada: Denzel Washington, Don Cheadle, Kelly Reilly, John Goodman, Tamara Tunie
USA, 2012


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s