Rust and Bone

Ona to atrakcyjna treserka orek we francuskim wodnym parku rozrywki. Nieco zagubiona w związku, nie do końca szczęśliwa i niepewna jego przyszłości. Od czasu do czasu chodzi zabawić się w miejscowym klubie nocnym. Jej świat, przynajmniej na razie, jest poukładany. On, typ mięśniaka, ani dobry ani zły, były bokser bez pracy i bez pomysłu na życie, za to z kilkuletnim synem, którego nagle porzuciła matka. Jego sytuacja od początku wydaje się beznadziejna. Aby zapewnić dziecku godne życie decyduje się na przeprowadzkę do siostry, z którą więcej go dzieli niż łączy. Ali i Stephanie poznają się podczas imprezy, gdzie mężczyzna jako ochroniarz zarabia na życie, a ona zwyczajnie przychodzi się rozerwać. Odwozi ją do domu po bójce, którą sama wszczęła. Mówi jej, że ubrała się jak dziwka. Ona uznaje go za gbura, ale i tak ostatecznie wymieniają się numerami telefonu. Do kolejnego jednak spotkania z całą  pewnością nigdy by nie doszło, gdyby nie wypadek, który skazuję dziewczynę na wózek inwalidzki i niechcianą samotność. To chęć odnalezienia bratniej duszy powoduje, że dzwoni do mężczyzny, którego ledwo zna.

Reżyser umiejętnie pokazuje proces dojrzewania tej miłości. Początkowo, przynajmniej ze strony mężczyzny, nie ma żadnego uczucia. Być może wynika to z jego natury. Bowiem Ali nie ma w sobie zbyt dużo ciepła, co doskonale odzwierciedlają jego relacje z synem. Podobnie  w stosunku do kobiet mężczyzna jest oziębły. Traktuje je przedmiotowo, bo seks nie musi się wiązać z uczuciem. Dla kobiet często jest „opé”, tzn. wolny i chętny na seks. Z czasem zaczyna być także „opé” dla Stephanie. Ta, początkowo nieufna wobec propozycji łóżkowej, jednak z czasem przekonuje się, że nawet jako kaleka jest zdolna do miłości fizycznej. Bliskość cielesna powoduje, że Ali i Stephanie stają się nie tylko wspólnikami w łóżku, ale także na arenie zawodowej (dziewczyna zostaje jego managerem i przyjmuje zakłady podczas nielegalnych walk bokserskich). Ostatecznie jednak mężczyźnie będzie potrzeba znacznie więcej czasu i przykrych doświadczeń, aby zrozumieć, że to, co go łączy ze Stephanie jest czymś wyjątkowym. W końcu obudzą się w nim również ojcowskie uczucia.

Trzeba przyznać, że Jacques Audiard (Prorok) tworzy filmy przemyślane. Pewnie dlatego, że  przygotowujesię do nich miesiącami. W jego filmach nic nie dzieje się przypadkowo, każde ujęcie, kolorystyka scen czy muzyka są starannie dopracowane. Podobnie jest w Rust and bone. Czarują zdjęcia autorstwa Stéphane Fontaine. Niby bardzo realistyczne bez zbędnego upiększania, ale jednocześnie oddające klimat miejsc, chociażby skąpanej w słońcu plaży. Fenomenalnym ujęciom towarzyszy muzyka Alexandre Desplata, który mimo, że jest bardzo eksploatowany przez filmowców, nie traci wigoru. Między rewelacyjne kompozycje swojego autorstwa wplótł utwory znanych wykonawców, jak: B-52’s (Love Shack), Bon Iver (Wash) czy modnego ostatnio Lykke Li (I Fallow Rivers). Razem z muzyką przenosimy się, a to do hałaśliwego klubu, a to na piaszczysta plażę. Zdjęcia i muzyka łączą się w harmonijną całość i nadają prawdziwych emocji bohaterom, których historia nie jest klasycznym love story. Reżyser potrafił stworzyć obraz na tyle realistyczny, by widz czuł się tą historią poruszony, ale jednocześnie nadmiernie nie litował nad niepełnosprawnością Stephanie. Wręcz przeciwnie, zmusza widza do bezwzględnego kibicowania jej w radzeniu sobie z niesprawiedliwym losem i nakazuje cieszyć się małymi sukcesami (jak chociażby wtedy, gdy dziewczynie udaje się przedrzeć do męskiego świata jakim są nielegalne walki bokserskie). Marion Cotillard zdecydowanie sprostała trudnemu zadaniu, chociaż nie wypada w tym miejscu nie wspomnieć również o fenomenalnej i bardzo naturalnej grze jej belgijskiego partnera, Matthiasa Schoenaertsa.
 321635.1Obrazem Rust and Bone Francuzi po raz kolejny udowodnili, że potrafią robić nie tylko bardzo dobre filmy, ale również złożone i bardzo realistyczne portrety psychologiczne. Podejmując temat kalectwa i cielesności podjęli ryzyko, które w efekcie się opłaciło. Jest pięknie i przejmująco, ale na szczęście zupełnie udało się uciec od litowania się nad niepełnosprawnością. Jest w filmie nadzieja i to jest najważniejsze.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s