W Mewie udręczeni bohaterowie utknęli na wsi. Kochają do szaleństwa, tylko nie osoby, z którymi się związali. Ich smutne historie powodują, że tekst na scenie wystawia się częściej jak tragedię, tymczasem produkcji w Barbican Theatre znacznie bliżej do komedii, czyli do pierwotnego założenia Antona Czechowa.
Lekka, ironiczna adaptacja autorstwa Duncana Macmillana doskonale sprawdza się we współczesnych realiach. Meta teatr niemieckiego reżysera Thomasa Ostermeiera puszcza oko do widza i pyta o rolę sztuki w świecie, gdy wszystko się wali. Jeśli widzieliście An Enemy of the People z Mattem Smithem w zeszłym roku, to dostrzeżecie wiele punktów wspólnych obu produkcji, w tym: wykorzystanie rockowych szlagierów, czy interakcje aktorów z publicznością.
Cate Blanchett cudownie szarżuje jako wyniosła, oderwana od rzeczywistości diwa i matka z piekła rodem. To taka postać, która zabiera innym tlen. Nic dziwnego, że dusi się przy niej wrażliwy syn Konstantin (debiutujący na scenie Kodi Smit-McPhee), a partner Alexander (Tom Burke) ucieka w romans z delikatną początkującą aktorką Niną (Emma Corrin).
Blanchett jest absolutnie zachwycająca. Nie można oprzeć się wrażeniu, że w pewnym stopniu gra samą siebie, czyli sławną aktorkę, ale jednocześnie robi to z ogromnym dystansem i humorem. Jej postać jest próżna, łasa na komplementy i uzależniona od bycia w centrum uwagi. Zrobi wszystko (nawet niespodziewany szpagat), by wszystkie oczy były zwrócone tylko na nią.
Ale ten spektakl to sukces całego 10-osobowego zespołu aktorskiego. W tej wersji Czechowa każda postać ma chwilę, w której błyszczy. Wspaniale wypada duet Burke – Corrin, może głównie dlatego, że ich bohaterowie tak bardzo się od siebie różnią: on – zblazowany, zmęczony sławą, zdominowany przez kochankę, ona – pełna młodzieńczej energii, z głową pełną marzeń. Świetny jest Smit-McPhee jako udręczony artysta, którego trawi od środka nieszczęśliwa miłość i chorobliwa zazdrość. Tanya Reynolds bawi jako przygnębiona Masha. A Zachary Hart jak prawdziwy mistrz ceremonii, zabawia publiczność piosenką i dowcipem.
Zabawna i często zaskakująca adaptacja Mewy zapewnia doskonałą rozrywkę, ale jednocześnie zmienia sposób w jaki odbieramy tekst Czechowa i małe tragedie bohaterów. Wystrzał strzelby w ostatnim akcie wybrzmiewa ciszej niż śmiech.
Barbican Theatre, do 5 kwietnia