Barcelona | Duke of York’s Theatre, London

W Barcelonie Bess Wohl próbuje ze zwykłej sytuacji (potencjalny one-night stand) uczynić wstęp do głębszej refleksji (zagrożenia terrorystyczne, polityka rządu). Autorka miesza romans z polityką, komedię z suspensem. Ale w rezultacie żaden z tych elementów nie wybrzmiewa wystarczająco ciekawie.

To znacznie poniżej oczekiwań. Zwłaszcza po bardzo udanym Camp Siegfried (The Old Vic, 2021), w którym amerykańska dramaturg miksowała dokładnie te same elementy. Ale wtedy do dyspozycji miała znacznie ciekawsze postacie i lepszych warsztatowo aktorów (Patsy Ferran, Luke Thallon).

Bohaterka Barcelony mogłaby sobie przybić piątkę z Emily w Paryżu. Jest podobnie beztroska, gadatliwa i rzadko mówi coś mądrego. Szkoda, że Lily Collins na swój debiut sceniczny nie wybrała roli bardziej wymagającej, która pokazałaby jej aktorski warsztat. To, że dobrze umie zagrać irytujące Amerykanki już wiemy. Alvaro Morte (hiszpański aktor, znany z serialu Dom z papieru) wypada ciekawie, choć trochę lepiej w lekkich momentach dramatu.

Problem Barcelony polega na tym, że chce powiedzieć coś więcej, zmusić widza do refleksji, ale brakuje jej spójności. Początkowe sceny tracą sens, gdy odsłaniane są kolejne karty historii, zwłaszcza gdy wychodzi na jaw osobista tragedia bohatera.

Ta sztuka lepiej wypada w lekkich momentach, ale wtedy za mocno trąci Emily w Paryżu. Serial Netflixa to moje guilty pleasure – w domu, na kanapie, dla totalnego relaksu. Na West Endzie oczekuje dużo wyższej jakości.

⭐️⭐️

📍Duke of York’s Theatre
do 11 stycznia
📷 Marc Brenner