Vanya | The Duke of York’s Theatre, London

W Wujaszku Wanii Anton Czechow powołał do życia kilka bardzo złożonych postaci, dlatego pomysł wystawienia dramatu z jednym aktorem wcielającym się we wszystkie role, wydawał się dość karkołomny. Ale jeśli ktoś miał podjąć się tego wyzwania, to tylko on… Andrew Scott.

Tekst dramatu musiał ulec przeróbce, by wesprzeć niestandardową formę. Simon Stephen odświeżył tekst Czechowa, wydobył z niego dowcip i przemycił współczesny język. Reżyser Sam Yetes oraz autorka scenografii, Rosanna Vize, umieścili aktora w pomieszczeniu pełnym przedmiotów, które ułatwiają mu sceniczne metamorfozy.

Gdy Andrew Scott pojawia na scenie nie jest jeszcze w roli. Patrzy zadziornie na publiczność, wita wszystkich zalotnym uśmiechem. Nastawia wodę na herbatę. Potem gasi światło na widowni i wtedy dopiero przełącza się na tryb: aktor.

Scott wypowiada linijki dramatu jakby bez większego wysiłku, płynnie przechodzi z jednej postaci w drugą. Czasem wystarczy mu drobny rekwizyt – ze ściereczką w ręcę staje się poczciwą Sonyą, gdy bawi się łańcuszkiem zawieszonym na szyi – przeobraża się w wyniosłą Helenę, gdy zakłada ciemne okulary – zmienia się w sfrustrowanego Vanyę. Każdą postać buduje świadomie i precyzyjnie. Płacze, uwodzi, wścieka się… Czasem można zapomnieć, że to tylko jeden człowiek na scenie tworzy cały ten kalejdoskop emocji.

Andrew Scott od dawna ma miejsce w ścisłej czołówce najzdolniejszych aktorów teatralnych w Wielkiej Brytanii. Wystąpieniem w Vanyi udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Wyjątkowe jest również to, w jaki sposób aktor buduje intymną więź z publicznością, nawet gdy forma przedstawienia wyklucza bezpośrednio interakcję. 

Oglądałyśmy ostatnie przedstawienie Vanyi na West Endzie. Zbiegło się ono z urodzinami Scotta. Przypadkiem trafiłyśmy miejsca tuż obok fanklubu Irlandczyka, który wyposażył pierwsze rzędy w czapeczki i trąbki urodzinowe. Tak wystrojone, z ponad 600-osobową publicznością odśpiewałyśmy aktorowi Happy Birthday.

Spektakl Vanya będzie pokazywany w kinach. Jeszcze nie znamy dat polskich pokazów…Będziemy trzymać rękę na pulsie.

📷 Marc Brenner

Dodaj komentarz