Gary Oldman, po dekadach nieobecności na scenie, powrócił tam, gdzie wszystko się zaczęło – do York Theatre Royal, w którym debiutował w 1979 roku. Tym razem nie tylko jako aktor, ale także reżyser i scenograf minimalistycznego, a zarazem przejmującego monodramu Krapp’s Last Tape Samuela Becketta.
Oldman nie szukał łatwych rozwiązań. Wybrał tekst surowy, hermetyczny, wymagający od widza pełnego skupienia i gotowości do interpretacyjnej wędrówki. Krapp to postać, która głównie milczy i wcina banany. Słowa, które padają, w dużej mierze pochodzą z taśmy, odtwarzanej przez bohatera niczym echa dawnego życia.
W tym spektaklu kluczowe są niuanse – grymasy, westchnienia, półuśmiechy i zawieszenia głosu. Oldman operuje nimi z precyzją godną największych mistrzów. Jego Krapp to nie tylko postać – to metafora przemijania, rozczarowania i tęsknoty za utraconą wersją samego siebie.
Choć całość trwa zaledwie 55 minut, jest to intensywny emocjonalnie i artystycznie seans, który zostawia widza z uczuciem uczestnictwa w czymś intymnym i bardzo prawdziwym.
⭐️⭐️⭐️⭐️
📍York Theatre Royal
zdjęcie: Gisele Schmidt