Zakładałam, że James Corden na swój teatralny powrót wybierze raczej duży tytuł na West Endzie, komedię lub musical. Tymczasem aktor zdecydował się zagrać w oddalonym od świateł teatrolandu, Old Vicu. Wybrał też rolę, która wymaga lepszego warsztatu dramatycznego niż komediowego.
Corden wciela się w postać weterana wojennego, który walczył w Afganistanie, a obecnie trudni się montowaniem systemów alarmowych. Przechodzi przez trudny okres w życiu związany z rozwodem i potencjalną utratą opieki nad dziećmi. Przypadkowo spotyka swoją koleżankę że szkoły, obecnie ambitną członkinię parlamentu (Anna Maxwell Martin). Prosi ją o wsparcie w sprawie sądowej. Gdy sprawy przybierają niespodziewany obrót, potrzebna będzie pomoc policji (Zachary Hart).
Przyznam, że gdy zobaczyłam obsadę zakładałam, że będzie to komedia. Corden pokazał swój komediowy talent w Człowieku dwóch szefów, Hart w An Enemy of the People, a Martin przez kilka lat bawiła nas rolą w serialu komediowym Matki. Tymczasem tekst Joe Penhall bywa dowcipny, tylko miejscami. Nie jest to jednak żaden zarzut. Bo zamiast komedii mamy zgrabny komentarz polityczno-społeczny i to we właściwym czasie (przedstawienie miało premierę tuż przed wyborami w Wielkiej Brytanii).
Penhall powołał do życia bardzo ciekawych bohaterów, a świetnie obsadzony zespół aktorski dodał im kolorów. Najbardziej zaskoczył mnie jednak Corden, który pokazał swoją wszechstronność w emocjonalnych, a czasem i mrocznych scenach dramatu.
Drugi raz Corden zaskoczył mnie na stage door (ciągnie się za nim łatka trudnego i niegrzecznego). Tymczasem, po spektaklu aktor jest czarujący i skory do rozmowy i żartów. To był chyba najprzyjemniejsze stagedoorowe doświadczenie w moim życiu.
📍Old Vic Theatre, do 10 sierpnia