Made in UK. Oceniamy brytyjskie seriale

W ostatnich tygodniach twórcy z Wysp Brytyjskich postanowili nas przede wszystkim rozśmieszyć. W dzisiejszym zestawieniu znalazły się wyłącznie propozycje komediowe. Zaletą poniższych produkcji jest mini forma (mają po 6-8 krótkich odcinków). Wystarczy jeden, góra dwa wieczory, by zakończyć sezon. Choć w kilku przypadkach możemy poczuć się rozczarowani, że tak szybko dobrnęliśmy do końca.

AFTER LIFE

Głównym bohaterem serialu jest Tony (w tej roli Ricky Gervais), cierpiący na depresję dziennikarz lokalnej gazety w nadmorskiej angielskiej miaścinie. Mężczyzna niedawno stracił żonę i nie może sobie z tym poradzić. Najchętniej odszedłby z tego świata, ale nie chce zostawić ukochanego psa. Miłość do owczarka to jeden z nielicznych przejawów jego dobrej natury, wspomnienie dawnych czasów, gdy był zabawnym i dobrym facetem. Teraz bardziej przypomina Scrooge’a z Opowieści wigilijnej. Bywa arogancki, opryskliwy i złośliwy. Bezwzględną szczerością rani ludzi wokół siebie.

After Life ogląda się znakomicie. Łatwo polubić głównego bohatera, bo szybko staje się jasne, że pod przykrywką złośliwości i zgorzkniałości, skrywa spore pokłady ciepła i dobroci. Gervais znakomicie pokazał zycie w małym, nudym miasteczku, w którym społeczeństwo (zapewne z braku innej rozrywki) czyta w lokalnej gazecie o … plamie na ścianie w kształcie Kennetha Branagha. W tej mieścinie nie brakuje świrów, ludzi na życiowym zakręcie, ale również tych, którzy potrafią podnieść na duchu, wyciągnąć pomocną dłoń.

W stand-upach Ricky Gervais zwykle pokazuje okrutne oblicze – komika, dla którego nie ma świętości. W After Life niespodziewanie obnaża swoją wrażliwą stronę. Szkoda tylko, że w ostatnim odcinku Brytyjczyk za bardzo się rozpływa w sentymentalnych wywodach o życiu i śmierci. Tylko z tego powodu nie dostaje ode mnie najwyższej oceny. Mam nadzieję, że w drugim sezonie Gervais będzie lepiej panował nad spójnością sezonu.

Ocena: 4/5

TURN UP CHARLIE

DJ-ował na wielu prestiżowych imprezach, w tym na królewskim ślubie Harry’ego i Meghan. Za kilka dni wystąpi na popularnym festiwalu Coachella. Brytyjski aktor Idris Elba tak bardzo lubi kręcić płytami, że zrobił o tym również serial.

Turn Up Charlie opowiada o 40-letnim DJu, który w latach młodości zdołał wylansować jeden przebój. Jednak kasa, którą zarobił ulotniła się równie szybko jak wizja jego wspaniałej kariery. Teraz Charlie chwyta się każdej fuchy, by zarobić na życie – od grania na weselach, po … niańczenie Gabby, córki dawnego przyjaciela. To właśnie relacja niespełnionego DJa z rezolutną 11-latką, odstawioną na boczny tor przez zapracowanych rodziców, znajduje się w centrum opowieści.

Serial wyprodukowny przez Netflixa dość zgrabnie łączy banalny sitcom z poważniejszym komediodramatem. Mówi o tym, jak łatwo zatracić się w pogoni za sukcesem, gubiąc przy okazji prawdziwe cele i życiowe priorytety. Przekaz słuszny, ale przedstawiony został w dość przeciętnej formie. Serialowi brakuje dynamiki, szwankuje tempo. Żarty nie zawsze śmieszą, a wykalkulowane na wzruszenie momenty, pozostawiają widza obojętnym. Największą zaletą Turn Up Charlie jest oglądanie Idrisa Elby w lżejszym repertuarze.

Ocena: 2/5

DERRY GIRLS (sezon 1)

Brytyjczycy już nie raz udowodnili, że kręcą najlepsze seriale o młodzieży. Teraz do listy zabawnych i zuchwałych produkcji spod znaku coming-of-age, jak End of the F***ing World czy Sex Education, dodać należy Derry Girls. Produkcja trafiła na polską platformę Netflix z poślizgiem. Podczas gdy Brytyjczycy i Irlandczycy bawią się przy drugim sezonie serialu, my dopiero poznajemy zbuntowanych nastolatków z miasteczka Derry w Północnej Irlandii. Ale lepiej późno, niż wcale.

W centrum wydarzeń są nastoletnie uczennice katolickiej szkoły: Erin, Orla, Michelle i Clare oraz ich „wee English fella” James. Chłopak jest jak piąte koło u wozu, dziewczyny go tolerują, bo muszą, ale wszyscy patrzą na niego z pogardą, bo Brytyjczyk, jedyny mężczyzna w żeńskiej szkole, a do tego (rzekomo) gej. Bohaterowie mierzą się z typowymi dla swojego wieku problemami w szkole i w domu. Stresują się egzaminami, chodzą na imprezy, szukają pracy, żeby zarobić na szkolną wycieczkę. Najczęściej jednak pakują się w tarapaty, choć głównie z powodu własnej głupoty. Dla nastolatków liczy się tylko ich mały świat i ich wielkie problemy. Nic też dziwnego, że prawie nie zauważają mundurowych w mieście. To, co ich rodzicom spędza sen z powiek, dla dzieciaków jest tylko elementem codziennego krajobrazu w Irlandii Północnej w latach 90-tych.

Twórczyni serialu, Lisa McGee, na całego bawi się stereotypami, żartując z różnić między Irlandczykami i Anglikami, katolikami i protestantami, hetero- i homoseksualistami. Nie ma litości wobec bohaterów, dowcipnie obnaża ich naiwność i głupotę. Jednocześnie pokazuje lata 90-te jak trochę inny świat, bardziej beztroski i naiwny. Epokę, w której króluje kiczowata muzyka, taniec synchroniczny i step aerobik.

Ocena: 4/5

FLEABAG (sezon 2)

Zwykle w tych zestawieniach umieszczamy nowe seriale brytyjskie. Ale dla drugiego sezonu Fleabag postanowiłam zrobić wyjątek. Jest tak piekielnie dobry. Od razu się przyznam, że nie jestem wierną fanką twórczości Phoebe Waller-Bridge. Serial Killing Eve mnie rozczarował, do Crashing i Fleabag podchodziłam dwa razy. Kliknęło dopiero za drugim razem.

Sporo zmian zaszło w życiu bohaterki od kiedy złamała nam serce w finale pierwszego sezonu. Teraz wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kawiarnia w końcu przynosi zyski, a przygodny seks przestał być lekarstwem na całe zło. Planowany ślub ojca i żmijowatej macochy (ponownie wyborna Olivia Colman) może być dobrą okazją, by naprawić relacje rodzinne z nowożeńcami i zakopać topór woejnny z siostrą i jej mę. Nic z tego!… Rodzinne spotkanie kończy się … rozlewem krwi. A jakby tego było mało, bohaterce wpada w oko seksowny ksiądz (wyśmienity Andrew Scott).

Phoebe Waller-Bridge długo kazała czekać fanom na drugą odsłonę przygód ekscentrycznej seksoholiczki. Prawie 3-letnie oczekiwanie opłaciło się. Wyborny pierwszy odcinek (ten z krwawą kolacją w gronie rodziny) podnosi poprzeczkę bardzo wysoko, ale scenarzystce do ostatniej minuty drugiego sezonu udaje się utrzymać poziom. Wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe. Waller-Bridge znowu kokietuje porozumiewawczym spojrzeniem do kamery, które niespodziewanie dostrzega przystojny ksiądz. Szkoda, że po drugim sezonie już nigdy nie spojrzymy bohaterce w oczy, nie wymienimy spojrzeń i uśmiechów. Ale szanuję Brytyjkę za to, że na siłę nie dopisuje kolejnych rozdziałów historii.

Ocena: 5/5

(M.)

4 Komentarze Dodaj własny

  1. Flora Eerschay pisze:

    „Fleabag” chyba zobaczę, chociaż po obejrzeniu „Tajnego Dziennika”, „Wątpliwości” no i „Kleru” trochę mam dość tematu seksualności księży… który i bez tego mało mnie interesuje 😉

    Polubienie

    1. Kulturalnie Po Godzinach pisze:

      Na szczęście Fleabag to zupełnie inny klimat 😉

      Polubienie

      1. Flora Eerschay pisze:

        Ech, spróbowałam Fleabag, od początku pierwszego sezonu, ale jednak nie mogę… seriale o maniakach seksualnych to jednak nie dla mnie 😉 no chyba że byłaby to Keeley Hawes, albo Cate Blanchett, Mia Wasikowska… i tak dalej… ale nawet wtedy chyba wolę jak robią oprócz tego coś jeszcze 😛
        W Fleabag podoba mi się tylko świnka morska! 😉

        Polubienie

  2. Flora Eerschay pisze:

    A w ogóle, warto zobaczyć „Our Planet”, narratorem jest David Attenborough, mam nadzieję że w polskiej wersji będzie Krystyna Czubówna 😉 i uważam że to lektura obowiązkowa, nawet jeśli ktoś nie gustuje w tej tematyce. Piękne obrazy i bardzo ważne przesłanie.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz