Captain Fantastic

Zimą 2016 roku pojawiły się pierwsze recenzje po światowej premierze na festiwalu Sundance. Wówczas film Matta Rossa na mroźnym przeglądzie w  Park City został wyjątkowo ciepło przyjęty przez krytyków i publiczność. Wiosną obraz trafił na Lazurowe Wybrzeże, z którego reżyser wyjechał z prestiżowym wyróżnieniem – Un Certain Regard. Kilka miesięcy później, w sezonie nagród, lawinowo posypały się prestiżowe nominacje, w tym najwięcej aktorskich dla odtwórcy głównej roli –  Viggo Mortensena. I choć temu ostatniemu nie udało się ostatecznie wygłosić oskarowej mowy, to jednak w ogólnym rozrachunku skromny niszowy projekt zyskał zasłużony rozgłos na całym świecie. Pewnie dlatego możemy się nim cieszyć w polskich kinach, zamiast czekać na wydania dvd lub dystrybucję internetową, na jaką skazanych jest wiele niezależnych produkcji zza oceanu.

Czekałam na ten film bardzo długo. Ale cierpliwość się opłaciła. Captain Fantastic to esencja amerykańskiego kina niezależnego i najlepszy film o sile rodziny od czasów Małej Miss. Oglądanie Mortensena i jego filmowych pociech przynosi sporo satysfakcji, ale przy okazji skłania do refleksji na temat odpowiedzialnego rodzicielstwa.

CAPTAIN FANTASTIC

Ben, wspomniany Mortensen, jest ojcem sześciorga dzieci, z którymi żyje z dala od cywilizacji. Dzieciaki dorastają w otoczeniu pięknej przyrody, żywią się  tym, co upolują, albo zbiorą w lesie. Nie znają się na nowinkach technologicznych, dorastają bez telewizora czy smartfona, za to z imponującą biblioteczką, z której chętnie korzystają. Troskliwy ojciec dba o edukację i rozwój dzieciaków. Zaskakująco dobrze radzi sobie z tematami, które rodzicom zwykle sprawiają kłopot (np. gdy kilkulatka zapyta co to jest gwałt). Zamiast karmić pociechy pustymi frazesami, woli z nimi szczerze rozmawiać.

kulturalnie po godzinach (1)

Gdy obserwuje się tą nietypową rodzinkę w jej naturalnym środowisku, wszystko wydaje się działać bez zarzutów, choć na rodzinnym portrecie brakuje matki. Ben jednak robi wszystko, by nie odczuły tego dzieciaki. Dzielnie sprawuje podwójną rolę, gdy żona przebywa w szpitalu. Jednak wszystko zmienia się, gdy dociera informacja o śmierci kobiety, a dzieci pragną pożegnać ją na pogrzebie zorganizowanym przez dziadków. Cała rodzinka będzie zmuszona opuścić swoją zieloną, hippisowska enklawę i zmierzyć się z światem zewnętrznym. To zderzenie z rzeczywistością będzie niezwykle bolesne, zwłaszcza dla Bena. Mężczyzna będzie musiał znaleźć kompromis między własnym nonkonformizm a wymaganiami stawianymi przed nimi z racji sprawowanej opieki nad dziećmi. W końcu będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie czy jest dobrym ojcem, który wystarczająco dobrze przygotuje swoje dzieci na wkroczenie w dorosłość.

Do tej pory Matt Ross znany był głównie ze swoich aktorskich kreacji (rola Gavina Belsona w serialu Dolina Krzemowa). Ale raz na jakiś czas Amerykanin pisze scenariusze, po czym zasiada po drugiej stronie kamery, by przenieść je na taśmę filmową. Zwykle z interesującym skutkiem. W 2012 roku badał relacje damsko – męskie w odważnym filmie 28 pokoi hotelowych, cztery lata później wziął pod lupę więzi rodzinne.

CAPTAIN FANTASTIC

W warstwie reżyserskiej Captain Fantastic nie jest specjalnie zaskakujący, wyróżnia go jednak scenariusz sprawnie łączący momenty humorystyczne ze wzruszającymi, jednocześnie błyskotliwe opowiadający o ważnym temacie. Ostatnio tak fajnie, i zarazem trafnie o trudach ojcostwa, sile rodziny opowiadali tylko twórcy Małej Miss. I choć w filmie Rossa nie ma galerii osobowości na miarę dziadka – erotomana czy milczącego brata, nie ma nawet tanecznego finału – petardy godnego uczestniczki konkursu piękności, jest za to sporo przezabawnych scen i dialogów, ciepła i  mądrości. Jest również Viggo Mortensen w jednej z najlepszych ról w swojej bogatej karierze.

2 Komentarze Dodaj własny

  1. wmroku pisze:

    Jakby nie patrzeć to jednak … jest „taneczny” finał 😉

    Polubienie

    1. Kulturalnie Po Godzinach pisze:

      Właściwie tak, ale bardziej subtelny 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz