Jessica Jones – Nie musicie jej lubić, ale i tak będziecie oglądać

Z Jessicą Jones jest jeden problem. Nie bardzo da się lubić. Pije stanowczo za dużo i za często. Nieznośnych klientów wyrzuca przez okno. Bywa arogancka i opryskliwa. Zawsze mówi co myśli. Nigdy za nic nie przeprasza. Ale kto powiedział, że trzeba darzyć sympatią główną bohaterkę, by w jej towarzystwie miło spędzić niemal 13 godzin?

kultura_kulturalnie po godzinach (Twórcy najnowszej serii podążają ścieżką wyznaczoną przez Daredevila. Mamy tu zatem podobnie skonstruowane ramy produkcji – 13 odcinków, z których każdy trwa około godziny. Podobny jest również styl i klimat serii – stający się powoli wizytówką kooperacji Mervela i Netflixa – bardziej mroczny i bardziej brutalny niż w filmowym wydaniu. I podobnie jak w Daredevilu, superbohater ma godnego siebie przeciwnika. Ale na tym podobieństwa się kończą. A to głównie za sprawą samej Jones, która jest innym typem bohatera niż Matt Murdock. Niewidomy prawnik był sympatycznym, wrażliwym gościem, którego każdy lubił. Tymczasem Jessica dzierży mistrzowski tytuł w zrażaniu do siebie ludzi. Jednak to tylko pozory. Pod przykrywką bezwzględności i arogancji ukrywa całkiem spore pokłady wrażliwości. Poza tym bohaterkę rzadko zobaczymy w akcji. Jones odwiesiła kostium superbohatera na kołek i zajęła się pracą detektywistyczną. Dlatego częściej (zwłaszcza w początkowych odcinkach) obserwujemy ją, gdy radzi sobie z przyziemnymi problemami, niż gdy powala swojego przeciwnika kopniakiem z półobrotu.

Inna sprawa, że Jessica Jones jest kobietą, a – jak powszechnie wiadomo – bohaterki z zeszytów Marvela lekko nie mają. To co nie udało się do tej pory Hope Pym i Czarnej Wdowie, udało się niesfornemu dziecku Briana Michaela Bendisa i Michaela Gaydosa. Jessica Jones jako jedyna doczekała się projektu sygnowanego własnym nazwiskiem. A ponoć łatwo nie było. O realizacji kobiecego serialu przesądził upór scenarzystki – Melissy Rosenberg, która w swoim projekcie zepchnęła facetów na drugi plan. Pierwsze skrzypce w Jessice Jones gra nie tylko ekscentryczna pani detektyw, ale również jej przyjaciółka Trish (Rachael Taylor) i bezwzględna pani prokurator Jeri Hogarth (Carrie-Anne Moss), która w komiksie była mężczyzną. Faceci (pomijając Killgrave’a – ale o nim za chwilę)  w tym świecie są pomocnikami albo kochankami. Ale jak się okazuje, nawet w łóżku można ich zastąpić (Hogarth jest lesbijką zdradzającą swoją żonę z młodą asystentką). W serialowej rzeczywistości liczą się dwaj mężczyźni. Dr Zebediah Killgrave oraz Luke Cage. Pierwszy z nich to elegancik z brytyjskim akcentem i intrygującym spojrzeniem szkockiego aktora Davida Tennanta (serial Broadchurch). Na szczęście zrezygnowano z komiksowej estetyki, a Tennant zamiast filetowej skóry (od tego ksywka Purple Man) nosi co najwyżej eleganckie fioletowe garnitury. Ma za to przewidzianą w komiksach moc – potrafi kontrolować umysły innych. To właśnie pod jego wpływem Jones dopuściła się w przeszłości strasznych czynów. Dlatego teraz wyeliminowanie Killgrave’a staje się dla niej priorytetem. Z kolei Luke Cage (w tej roli Mike Colter) to kochanek Jones i jednocześnie superbohater, który zgrabnie łączy się z kolejnym planowanym przez Netflix i Marvel serialem.

kultura_kulturalnie po godzinach Od razu uspokoję – początkujący w tematyce superbohaterów nie powinni się czuć pokrzywdzeni. Twórcy serii dołożyli wszelkich starań, by wątki poruszane w serialu były zrozumiałe dla każdego. Jessicę Jones można zatem oglądać bez zaglądania do komiksów, oglądania filmów i Daredevila. Oczywiście znajomość przygód marvelowskich bohaterów (chociażby na podstawowym poziomie) może urozmaicić odbiór serialu, gdyż znajdziemy w nim całkiem sporo smaczków, nawiązań i tzw. easter eggs.

Jessicę Jones ogląda się świetnie, ale jednak z trochę mniejszym napięciem niż Daredevila. O oglądaniu ciurkiem całej serii raczej nie ma mowy. Scenariusz serii zasługuje na pochwały, zwłaszcza jeśli chodzi o budowanie postaci, zarówno na pierwszym, jak i drugim planie. Nie wystrzega się jednak całkowicie dłużyzn. Liczne retrospektywy spowalniają akcję, ale z drugiej strony są skarbnicą wiedzy dla osób, które na co dzień nie pochłaniają komiksów. Choć mniej więcej w połowie serii akcja zmierza w kierunku finałowej konfrontacji Jones z Killgravem, to jednak po drodze bohaterka ma wiele okazji, by stanąć z nim twarzą w twarz. Ciekawie urozmaica to fabułę i daje większe możliwości poznania przeciwnika i jego supermocy oraz zrozumienie wpływu jaki ma na główną bohaterkę. O częstej obecności Tennanta na ekranie nie wspominając.

Osoba odpowiedzialna za casting do serialu zasłużyła na specjalny bonus. Netflix mógł postawić na znane nazwiska, ale do roli superbohaterów angażuje mniej znanych aktorów. Wybór Krysten Ritter jest równie trafiony jak niegdyś wybór Charliego Coxa do roli Matta Murdocka. Ritter znakomicie potrafi oddać złożoną naturę Jones – pozornie kobiety silnej i niezależnej, a w rzeczywistości emocjonalnie niestabilnej, której charakter ukształtowały wydarzenia z przeszłości. Amerykańska aktorka jako Jessica Jones jest piękna i intrygująca, ale znacznie częściej cudownie denerwująca. Podobne skrajne wrażenia wywołuje David Tennant jako Killgrave. Myślę, że o taki efekt chodziło.

 

 

4 Komentarze Dodaj własny

  1. Anirul pisze:

    Nie bardzo da się lubić? Nie wiem, jak można nie lubią takiej silnej, inteligentnej, samodzielnej, odważnej i zdecydowanej dziewczyny! Wady też ma, ale to jak każdy. Nałóg natomiast to choroba, natomiast ani trochę nie dziwi po tym, co Jessica przeszła. Ja tam ją nie tylko lubię, ale uwielbiam!

    Polubienie

    1. Kulturalnie Po Godzinach pisze:

      W żadnym miejscu w tym tekście nie umniejszam jej inteligencji i odwadze.Nie podważam jej przeszłości. Piszę, że ma trudny charakter. To nie jest typ sympatycznej dziewczyny. I tyle.

      Polubienie

  2. sal pisze:

    Nie byłabym pewna tego nie oglądania na raz ;p
    ja obejrzalam odcinki 1-4, a potem 5-13 i zrobiłam przerwę tylko dlatego, że musiałam iść na uczelnie ;]
    Nie żałuję ;D

    Polubienie

    1. Kulturalnie Po Godzinach pisze:

      Ciurkiem obejrzałam Daredevila, Jones spokojnie mogłam sobie dawkować. Ale muszę przyznać, że pod koniec serii bardzo mnie korciło, by obejrzeć wszystkie do końca 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz