Avengers: Czas Ultrona

AVENGERSI MAJĄ ZADYSZKĘ

Gdy Joss Whedon po raz pierwszy poprowadził drużynę Mścicieli do walki, zakończyła się ona całkowitym sukcesem. Sale kinowe pękały w szwach, puchły wpływy w box office, krytycy nie szczędzili pochwał. Dwa lata później rekord frekwencyjny i finansowy najprawdopodobniej uda się powtórzyć. Tylko krytycy, a przede wszystkim widzowie jakby trochę mniej zadowoleni z formy Avengersów. Cóż, wygląda na to, że nawet superbohaterowie mogą złapać zadyszkę.

kultura_kulturalnie po godzinachW najnowszej marvelowskiej produkcji bohaterowie mierzą się z przeciwnikiem, którego niejako sami ściągnęli sobie na głowę. A właściwie rywala załatwił im Tony Stark, który stworzył system do walki z organizacją Hydra, ten jednak wymknął się spod kontroli i teraz zagraża nie tylko Avengersom, ale i całej ludzkości. Sztuczna inteligencja stworzona przez Irona Mana, trochę przypomina swojego stwórcę. Ultron jest tak samo przebiegły, dowcipny i złośliwy. Jest jednak potężniejszy, może nawet potężniejszy niż wszyscy Avengersi razem wzięci.

Zacznijmy od tego, że reżyser miał przed sobą zadanie niełatwe. Jak zrobić film, który byłby jeszcze lepszy niż poprzednie jego dzieło, uznane przez wielu za najlepszy film w kolekcji Marvela? Ponoć praca nad filmem kosztowała Jossa Whedona sporo nerwów, bo paraliżował go strach przed porażką (filmowiec przyznaje się do tego otwarcie w wywiadach). Niestety, Whedon postawił na złą kartę i to już na etapie budowania głównego wątku. Pojedynek człowieka z maszyną w kinie nie pachnie świeżością. Do tego dwa lata temu Amerykanin dowiódł, że przy pomocy zdolnego aktora jest w stanie wykreować jeden z najlepszych czarnych charakterów w historii kina rozrywkowego. Mowa oczywiście o Lokim, granym przez Toma Hiddlestona, który choć pojawiał się w marvelowskich produkcjach u boku Thora, to jednak w pierwszej części o Avengersach wypada najlepiej. W Czasie Ultrona niestety zabrakło dla niego miejsca i czasu. Whedon miał nawet nakręconą scenę z Hiddlestonem, ale w czasie montażu musiał z niej zrezygnować. Wielka szkoda.

Drużyna Mścicieli nie tylko posiada supermoce, ale również ma poczucie humoru i ostry język, do tego bynajmniej zdążyli nas przyzwyczaić wszyscy twórcy filmów o superbohaterach. Ale Whedon stawia poprzeczkę jeszcze wyżej dla swoich następców na stołku reżysera. Do tej pory nie było nigdzie tak zabawnie, jak w Czasie Ultrona. Aż brzuch boli od ciągłych skurczów przepony, gdy bohaterowie startują w nieoficjalnym konkursie na największego dowcipnisia w Uniwersum Marvela.

kultura_kulturalnie po godzinachCieszę się, że scenarzysta zdecydował się na rozbudowanie wątków Czarnej Wdowy i Sokolego Oka, czyli bohaterów, którzy do tej pory nie doczekali się własnych filmów (i pewnie jeszcze długo to nie nastąpi). Szkoda tylko, że Whedon wykorzystuje to postacie, by grać na emocjach widza. Clint Barton niespodziewanie wprowadzi nas w swoje rodzinne życie, a Natasha Romanoff uroni łezkę nad swoim losem i nad tym, że nigdy nie dowie się czym jest macierzyństwo.

Wrażenie w Czasie Ultrona robią efekty CGI, które kwestionują już nawet sens udziału w produkcji aktorów z krwi i kości. Choć przyznam szczerze, że wolałabym widzieć więcej kaskaderki niż efektu pracy grafików komputerowych. Dlatego też otwierająca film sekwencja walki z organizacją Hydra, poprowadzoną w bondowskim stylu, podoba mi się bardziej niż finałowa, naszpikowana CGI.

Avengersi to film, który ogląda się również dla niesamowitej obsady, choć w drugiej odsłonie wyraźnie brakuje dla niej godnego przeciwnika, jakim był niegdyś wspomniany wcześniej nikczemny Loki, czyli Hiddleston. W ramach rekompensaty Whedon sprawnie wprowadza do fabuły nowe postacie. Mowa o bliźniakach: Wandzie (Elizabeth Olsen) i Pietro Maximoff (Aaron Taylor-Johnson) – sierotach z wschodnioeuropejskiego państewka Sokovia (ich rodzice zginęli od bomby wyprodukowanej przez Starka). Rodzeństwo zostało wyposażone w supermoce (bez wdawania się w szczegóły: ona jest dziwna, a on szybki), dzięki którym Hydra wykorzystuje ich do walki z Avengersami. Ponadto scenarzysta zgrabnie wiąże wątki poboczne i postaci z poprzednich, a nawet następnych produkcji Marvela. Bo Avengersi to specyficzna produkcja, w której wiele trzeba wiele wątków przypomnieć, a inne zapowiedzieć.

Jak widzicie, sporo tych krytycznych uwag pod adresem Czasu Ultrona, bo i oczekiwania były duże. Nowi Avengersi, pomimo wielu scenariuszowych potknięć, nadal są źródłem fajnej rozrywki. Może nie tak doskonałej, jak za pierwszym razem i może odrobinę za długiej.

 

Dodaj komentarz